Szlak przebiega malowniczymi terenami Płaskowyżu Nałęczowskiego, przez Obszar Chronionego Krajobrazu „Kozi Bór”,  położony między północną krawędzią Wyżyny Lubelskiej, a Pradoliną Wieprza, a także przez Obszar Chronionego Krajobrazu Pradolina Wieprza, który jako jeden z niewielu na Lubelszczyźnie zachował jeszcze swe naturalne walory przyrodnicze i krajobrazowe.

Szlak prezentuje interesujące lokalne zabytki, odkrywa wielką historię małych miejscowości i umożliwia wypoczynek na łonie natury w wygodny i przystępny sposób.

Na odcinku Klementowice, Płonki na szlaku znajdują się wzniesienia, później teren jest raczej płaski.

Na odcinku szlaku Olesin – Kurów występuje nieco większe natężenie ruchu samochodowego.

Podróż zielonym szlakiem rozpoczynamy przy przejeździe kolejowym w Klementowicach. Tutaj, czerwony szlak różany przecina tory dawnej Kolei Nadwiślańskiej  i spotyka się ze szlakiem, którym będziemy wędrowali. Tory kolejowe, które widzimy przy przejeździe zostały położone tutaj ponad 130 lat temu.

 

Droga Żelazna Nadwiślańska zaplanowana była jako obiekt o ważnym znaczeniu strategicznym na wypadek wybuchu wojny, dlatego jej budowę potraktowano priorytetowo.  Miała umożliwić przewożenie zaopatrzenia, amunicji, uzbrojenia oraz wojska pomiędzy najważniejszymi twierdzami Królestwa Polskiego: Warszawą, Modlinem i Dęblinem a rosyjskimi twierdzami na Wołyniu: Łuckiem, Równem i Dubnem. Niwelowanie terenu, sypanie nasypów i układanie torów, rozpoczęto w końcu 1874. W rekordowym czasie trzech lat, 24 lipca 1877, zakończono prace budowlane. 17 sierpnia uroczyście oddano do użytku Drogę Żelazną Nadwiślańską nazywaną później Koleją Nadwiślańską.

Niecałe 500 m na zachód od przejazdu kolejowego, znajduje się drewniana zabytkowa stacja Klementowice usytuowana w połowie trasy między stacjami w Nałęczowie i Puławach. Budynek budowano przez rok i oddano do użytku w 1878 r.. Dziś podniszczony i niepozorny, może opowiedzieć wiele ciekawych historii, o najciekawszych z nich dowiesz się drogi Turysto z rowerowego questu (wyprawy odkrywców) pt. „Historie z legendą w tle”, odkrywającego liczne tajemnice współczesnych i dawnych Klementowic.

Klementowice są nie tylko dużą, ale i bardzo starą wsią. Zostały założone przez Klemensa herbu Szreniawa pod koniec XIV wieku. Ludzie osiedlali się tu jednak dużo wcześniej. Prowadzone w okolicy wykopaliska archeologiczne dostarczyły bardzo ciekawych informacji o  dawnych mieszkańcach tych terenów.

 

Pierwsze poświadczone przez archeologów ślady pobytu ludzi  w rejonie dzisiejszych Klementowic pochodzą z paleolitu, czyli starszego okresu epoki kamienia i datowane są na czasy między XIII a XI tysiącleciem p.n.e. W Klementowicach-Kolonii odkryto kilka tysięcy różnorodnych zabytków krzemiennych, stanowiących pozostałość po obozowisku łowców reniferów sprzed blisko 13 tys. lat (okres tzw. kultury magdaleńskiej). Jest to jedno z najciekawszych stanowisk archeologicznych na ziemiach polskich wiązanych z kulturą magdaleńską oraz najdalej w kierunku północno-wschodnim wysunięty punkt osadnictwa tej kultury w Europie.

Prace wykopaliskowe prowadzone w Klementowicach dostarczyły także szczególnie istotnych danych do badań nad neolitem – młodszym okresem epoki kamienia, który na Lubelszczyźnie rozpoczął się wraz z początkiem V tysiąclecia p.n.e. Ówcześni mieszkańcy naszych ziem znali już sposoby uprawy ziemi, umieli hodować zwierzęta, lepić i wypalać naczynia gliniane, wykorzystywano naturalne włókna roślinne i zwierzęce, przędąc je i tkając. Udoskonalono techniki obróbki surowców kamiennych. Zakładano małe osady.

Pod koniec IV tysiąclecia p.n.e. pojawiły się na obszarze Klementowic społeczności identyfikowane przez archeologów z kulturą pucharów lejkowatych. To czasy intensyfikacji gospodarki rolno-hodowlanej; zwiększeniu uległ areał pól uprawnych, na dużą skalę wypalano lasy użyźniając glebę popiołem, zaczęto także używać radła ciągniętego przez woły. Podczas wykopalisk odkryto niewielką osadę oraz osiem cmentarzysk. Na podstawie odnalezionych fragmentów ceramiki udało się odtworzyć  szereg naczyń, min. pucharów, kubków, amfor i waz. Odnaleziono bardzo starannie oszlifowane siekierki krzemienne, kamienne toporki, narzędzia z kości, gliniane przęśliczki. W grobach pod gruba warstwą brył opoki (czasem stwierdzano także obecność innych konstrukcji kamiennych), znajdowano najczęściej pojedyncze pochówki szkieletowe bez wyposażenia, rzadziej zawierające do kilku darów w postaci naczyń, narzędzi czy ozdób.

W końcowej fazie neolitu, około połowy III tysiąclecia p.n.e. przybyła na tereny dzisiejszych Klementowic  ludność kultury amfor kulistych. Podstawą gospodarki owych plemion był pasterski chów dużych stad bydła. W Klementowicach odnaleziono groby pochodzące z tego okresu. Do konstrukcji grobów używano zazwyczaj kamieni wapiennych. Zmarli wyposażeni byli w naczynia, całkowicie oszlifowane ozdoby krzemienne, czasem także amulety z zębów dzika, groty kościane, paciorki bursztynowe. Niekiedy do grobów składano też ofiary z ludzi lub zwierząt.

Ruszamy w wędrówkę zielonym szlakiem. Pozostawiamy tory za sobą, po niecałych 300 m mijamy po lewej aptekę, obok której znajduje się miejsce przyjazne rowerom (stojak rowerowy, stół z ławami i tablica informująca o izbach produktów lokalnych i pozostałych miejscach przyjaznych rowerom).

Mijamy skrzyżowanie za apteką i kontynuujemy podróż wzdłuż dużego stawu, znajdującego się po lewej stronie (0,65 km), po 300 m staw się kończy, ale po prawej możemy podziwiać wspaniały ogród na skarpie, w którym można obejrzeć kolekcję krzewów oraz robiące duże wrażenie kompozycje ogrodowe. Warto przyjrzeć się tym cudom z bliska, może kiedyś tu wrócicie planując własny ogród? 

Jedziemy dalej i na najbliższym rozwidleniu skręcamy w lewo (1,18 km). Gdybyśmy pojechali prosto na Buchałowice, dojechalibyśmy po 200 m do wiaty rowerowej stojącej przed remizą OSP w Klementowicach. Ok. 300 m za wiatą znajduje się godny uwagi neogotycki kościół przy wąwozie pw. św. Klemensa i św. Małgorzaty.

 

Kościół został wybudowany w latach 1914-1927. Jest murowany, trzynawowy w stylu neogotyckim, na frontonie 2 wieże. Do obecnego kościoła przeniesiono z poprzedniej świątyni 3 drewniane ołtarze, ambonę i chrzcielnicę – projektu Tylmana z Gameren z 1690 roku. Na chórze muzycznym mieszczą się 8-głosowe organy z 1899 roku.

W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła znajduje się głęboki wąwóz nad którym prowadzi mostek do plebani, na jego dnie można odnaleźć stare groby. Wyjścia z wąwozu, pilnuje rzeźba roweru wykonana przez Romana Czernieca z Wojciechowa, na której możemy sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie. Godny uwagi jest także zabytkowy cmentarz leżący obok kościoła.

Minąwszy zakręt po ok. 200 metrach widzimy po prawej strzeliste wieże kościoła w Klementowicach (1,4 km)., jedziemy dalej prosto ok. 800 m i skręcamy w prawo (2,2 km). Równiutka, asfaltowa droga biegnie pomiędzy polami i jagodnikami. Prosto będziemy jechali ok. 3,5 km. Mijamy po lewej chłodnię w Klementowicach (3,69 km), następnie po prawej, murowaną kapliczkę otoczoną cyprysikami i tujami (3,95 km). Wjeżdżamy na trochę podniszczony asfalt, ale rekompensuje nam ten fakt, widok na okolicę, z pofalowanymi wzgórzami i widocznymi w oddali zabudowaniami, polami oraz lasami (5 km). Wjeżdżamy wkrótce na lepszy asfalt, przy starym, drewnianym krzyżu trzymamy się asfaltu, krzyż zostawiając po lewej (5,58 km). Na skrzyżowaniu w Buchałowicach skręcamy w lewo w główniejszą drogę i ruszamy w stronę Płonek. Po ponad 700 m czeka nas długi (ok. 200 m) i dość ostry zjazd. Nie rozpędzajmy się zbytnio podczas zjazdu, gdyż na jego końcu będziemy musieli skręcić w prawo, w boczną drogę (6,91 km). Następnie po 300 m, na rozwidleniu skręcamy w lewo (7,21 km),  wkrótce z przodu po prawej zobaczymy kurowską wieżę ciśnień (8 km). Po niespełna 800 m dojeżdżamy do skrzyżowania w Płonkach przy którym zaczyna się czarny łącznik (2,5 km) prowadzący do markuszowskiego żółtego szlaku „W krainie Jana Pocka”  (8,78 km). Jedziemy dalej, teraz musimy uważać, ponieważ najbliższe kilka kilometrów to zdecydowanie większy ruch niż do tej pory. Droga skręca w lewo, przejeżdżamy niewielkim mostkiem nad Kurówką (9,30 km) i wyjeżdżając z Płonek na skrzyżowaniu skręcamy w prawo (9,6 km). Ponownie przejeżdżamy mostkiem nad Kurówką (9,74 km) dojechaliśmy nad stawy  w Olesinie.  W ich sąsiedztwie znajduje się kompleks pałacowo-parkowy. Sam pałac w Olesinie jest obecnie zaniedbany i niszczeje. Próby znalezienia prywatnego inwestora i nowego właściciela spełzły jak dotychczas na niczym. Ciekawostką związaną z tym miejscem jest to, że w  Olesinie urodził się w 1923 r. gen. Wojciech Jaruzelski herbu Ślepowron.

 

Olesin wchodził w skład Kurowa, dopiero w roku 1783 został niezależną wsią, po tym jak został założony jako kompleks pałacowo-parkowy w 1782 roku przez Christiana Piotra Aignera na zlecenie Ignacego Potockiego i jego brata Stanisława Kostki Potockiego (nazwa Olesin została nadana na cześć Aleksandry – żony Stanisława Kostki Potockiego). Z Olesinem związani byli: Julian Ursyn Niemcewicz herbu Rawicz, Ignacy Potocki i Stanisław Kostka Potocki.

Przy stawach znajduje się miejsce wypoczynku dla rowerzystów (9,9 km), a nad ich brzegami spotkamy wędkarzy czekających na swą wieeelką rybę. Jedziemy dalej, przy cmentarzu skręcamy w lewo w ul. I Armii Wojska Polskiego (10,28 km) i po 570 m w prawo. Jesteśmy w centrum Kurowa.

 

Specyficznym i dominującym od kilkuset lat rodzajem wytwórczości w Kurowie jest garbarstwo, futrzarstwo i kuśnierstwo, a głównie wyrób kożuchów. Tego rodzaju działalność znana jest w województwie, kraju i zagranicą. Zajmuje się tym zgodnie z wielowiekową tradycją kurowską wiele drobnych zakładów rzemieślniczych.

Początki miejscowości sięgają co najmniej XII wieku. Obecnie ma ona charakter osady miejskiej, była bowiem przez ponad 400 lat (1442-1869) miastem. Do dzisiaj zachował się tutaj zabytkowy układ urbanistyczny z zespołami zabudowy małomiasteczkowej, a także szereg ciekawych zabytków. Swoje korzenie w Kurowie miał prezydent Rzeczypospolitej Polskiej – Ryszard Kaczorowski, którego ojciec pochodził właśnie z Kurowa.

Po prawej mijamy parafialny kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Michała Archanioła (11 km)

 

Późnorenesansowy trzynawowy kościół w Kurowie budowany był w trzech etapach. Pierwszym fundatorem kościoła był Piotr Kurowski. Świątynię erygowano w 1450 roku. W połowie XVI w. dobudowano nawy boczne. Nawa główna  została wymieniona na murowaną ok. 1660 r. przez rodzinę Zbąskich. Następne ulepszenia wprowadził w pierwszej poł. XVIII w. tutejszy proboszcz ks. Michał Szajkowski (wzmocnił ankrami i wyremontował sklepienie). W drugiej poł. XVIII w. pokryto kościół blachą i zakończono układanie marmurowych posadzek. Kościół składa się z nawy  głównej i 2 naw bocznych. Warto zobaczyć w nim oryginalny barokowy ołtarz główny i siedem ołtarzy bocznych. Przy kościelnym zespole warte zobaczenia są: dzwonnica z XVIII wieku,  klasycystyczna plebania z lat 1778-1782. W parafii posługę duszpasterską w latach 1775-1785, sprawował m.in. ks. Grzegorz Piramowicz. W sąsiedztwie kościoła znajduje się budynek szkoły parafialnej ks. Grzegorza Piramowicza /wikariatu/z 1738 r. Jest on przykładem klasycystycznej budowli o prostych, rozczłonkowanych pilastrami elewacjach z gzymsami i wysokim łamanym dachem. Budynek został przebudowany w końcu XVIII w., po zbombardowaniu w 1939r. został odbudowany i rozbudowany przez nadbudowę w latach1953–1958.Warto obejrzeć także znajdującą się za kościołem murowaną plebanię wybudowana w latach 1778 – 1782 w stylu klasycystycznym wg projektu Stanisława Kostki Potockiego oraz architektów Chrystiana Piotra Aignera i Stanisława Zawadzkiego. Spalona podczas II wojny światowej a w 1945r odbudowana.

Po lewej znajduje się niedawno zrewitalizowany rynek z pomnikiem upamiętniający cywilne ofiary masowej egzekucji wykonanej przez Niemców w 1944 r.

Przejściem dla pieszych, przechodzimy na drugą stronę bardzo ruchliwej trasy nr 17 i ul. Głowackiego dojeżdżamy do fontanny, w pobliżu której znajduje się drogowskaz informujący, że z tego miejsca można czerwonym łącznikiem (7 km) dojechać do niebieskiego, północnego szlaku gm. Markuszów.

 

Czerwony łącznik z Kurowa, przez Kłodę wiedzie do Bobowisk, gdzie łączy się z markuszowskim niebieskim szlakiem biegnącym przez Bobowiska, Wólkę Kątną, nad jeziorami Duży Ług i Rejowiec, do szkoły w Woli Przybysławskiej (8,3 km licząc od Bobowisk). Możemy dojechać stamtąd do Kozłówki, jadąc garbowskim czarnym szlakiem do Meszna (odległość 4,7 km), następnie skręcając w lewo i wędrując cały czas prosto żółtym łącznikiem (liczącym 7,31 km), następnie niebieskim szlakiem gm. Kamionka (po 3 km) dojechać bezpośrednio pod bramę Muzeum Zamojskich w Kozłówce. Całkowity dystans z Kurowa do Kozłówki, jadąc w/w szlakami wynosi ok. 30 km. Do jej przebycia potrzebny jest rower mogący jeździć po polnych i leśnych drogach, przez które biegnie część trasy.

Dojeżdżamy do fontanny, tutaj do lat 80-ych XX w. odbywały się kurowskie targi, które rywalizowały z jarmarkami w pobliskim Markuszowie. Przy fontannie skręcamy w lewo (w ul. Nowy Rynek) i po 100 m w prawo w ul. Kościuszki (11,27 km) i jedziemy cały czas prosto ok. 1.8 km. Przejeżdżamy przez Szumów.

 

Jedną z najbardziej znanych postaci związanych z tą miejscowością był Stanisław Pękala – poseł Sejmu Ustawodawczego, wójt gminy Kurów, uczestnik wojny z bolszewikami, współzałożyciel Gminnej Kasy Pożyczkowo-Oszczędnościowej. Zginął 10 września 1939 podczas bombardowania Kurowa przez Niemców

Pod koniec Szumowa droga skręca w lewo (13.06 km). Do następnej miejscowości mamy ponad 2 km. Przejeżdżamy mostkiem nad Kurówką (13,19 km) i zostawiamy wieś za sobą. Wjeżdżamy w otwartą przestrzeń, po lewej mamy pola, po prawej rozległe łąki. Wjeżdżamy w piaszczystą, częściowo utwardzoną drogę. Po kilkuset metrach mijamy stary, drewniany krzyż, ledwie widoczny pod dwoma potężnymi lipami, jedziemy przy nim główną drogą odbijając lekko w prawo (13,59 km). Przejeżdżamy  przez zagajnik z brzózek(13,8 km), później za sosnami dojeżdżamy do asfaltu i na rozwidleniu nadal trzymamy się głównej drogi, skręcając  w prawo (13,91 km). Po raz ostatni przejeżdżamy mostkiem nad Kurówką.

 

Kurówka, prawobrzeżny dopływ Wisły o długości ok. 45 km, swe początki bierze w trzech źródłach, znajdujących się na terenie gminy Garbów: Piotrowice Wielkie, Bogucin, Piotrowice-Kolonia Ujście rzeki znajduje się na terenie Puław. Przepływa przez Garbów, Markuszów, Kurów, Końskowolę i Puławy. Powierzchnia dorzecza Kurówki wynosi 395,4 km². Ok. 200 m od mostku (w dół rzeki) do Kurówki wpada Struga Wodna płynąca wcześniej przez Dębę, Wólkę Nowodworską i Szumów, a 500 m (w górę rzeki) do Kurówki wpada rzeka Białka płynąca z Markuszowa przez Wolę Przybysławską, Wólkę Kątną, Zastawie, Kłodę i Szumów. Od kilku lat na Kurówce organizowane są spływy kajakowe na trasie Szumów – Opoka, oraz Opoka – Ośrodek ZDUNG. Organizatorem spływów kajakowych jest Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Puławach. W wypożyczalni sprzętu pływającego MOSiR przy ul. Wiślanej w Puławach amatorzy kajakarstwa mogą wypożyczyć atestowany kajak wraz ze sprzętem ratunkowym, aby spróbować swoich sił podczas spływów.

Ok. 700 m za mostkiem skręcamy  w prawo (15,07 km) i wjeżdżamy do Wólki Nowodworskiej, mijamy po prawej bocianie gniazdo (15,39 km) i wjeżdżamy na wiadukt przebiegający nad drogą ekspresową S17 (15,56 km).

Dojeżdżamy do skrzyżowania (17,41 km), na którym jedziemy prosto. Znajduje się tu tablica z mapką i drogowskazy informujące, że zaczyna się tu żółty łącznik (1,79 km długości, który omija Choszczów i skraca drogę na Żyrzyn o ok. 5 km). Żółty łącznik, omija także niebieski łącznik do żółtego szlaku gm. Baranów znajdujący się na zielonym szlaku niecałe 4 km, od miejsca w którym się znajdujemy.

Jadąc dalej wjeżdżamy do wsi Dęba (17,54 km), mijamy skromny zamknięty w 2011 r. budynek szkoły filialnej w Dębie (była to filia SP w Kurowie im. Grzegorza Piramowicza) ze znajdującym się obok placem zabaw. Skręcamy w lewo i wjeżdżamy do Choszczowa (19,4 km). Po lewej widzimy kościół parafii Dęba pw. Matki Kościoła (19,66 km).

 

W latach 1981-1982 z inicjatywy księdza kanonika Władysława Siudema powstał tu kościół, a w 1991 roku powstała niewielka parafia skupiająca ok. 1000 wiernych (Bronisławka, Choszczów, Dęba, Marianka, Paluchów, Posiołek, Wolica).

Niecałe 100  m dalej mijamy po prawej charakterystyczną żółtą kapliczkę z motywem w kształcie serca (19,73 km). Wyjeżdżamy  z Choszczowa i otwierają się przed nami ciekawe widoki na połacie pól i lasy (20,16 km). Po pewnym czasie (20,64 km) jakość drogi się nieco pogarsza (wjeżdżamy na dziurawy, łatany asfalt) i wjeżdżamy do lasu (21 km). Po 200 m dojeżdżamy do skrzyżowania na którym skręcimy w lewo(21,22 km). Przy skrzyżowaniu znajduje się tablica informacyjna z mapką i drogowskazami. Do Żyrzyna mamy jeszcze ok. 12 km, 500 m stąd znajduje się miejsce wypoczynku, a jeśli pojedziemy prosto, zaczynającym się tutaj niebieskim łącznikiem (liczącym 5,36 km), dojedziemy do Śniadówki, gdzie znajdziemy się na żółtym szlaku gm. Baranów (do Baranowa mamy 12 km).

Jedziemy dalej i po prawej mijamy miejsce odpoczynku (21,68 km), znajdujące się przed leśną polaną (na rogu polany jadąc dalej, widać będzie ambonę myśliwską). Jedziemy dalej, po ok. 1 km od wiaty, zaczyna się ogrodzony młodnik z sadzonkami drzewek (22,65 km). Po drodze od czasu do czasu spotkamy sągi drzew, a wkrótce mijamy przysłowiowe „drzwi do lasu” (22,12 km). Las, zwłaszcza ten młody, gdy jest ogrodzony, także potrzebuje drzwi, którymi leśnicy dostają się do szkółki. Za szkółkami jedziemy prosto i na skrzyżowaniu (24,13 km) skręcamy w prawo. Dojechaliśmy do miejsca, gdzie prowadził, wcześniej mijany, żółty łącznik, skracający drogę do Żyrzyna. Do tej miejscowości mamy stąd jeszcze ok. 9 km.  Na pierwszym skrzyżowaniu jedziemy prosto (24,98 km), a po ok. 1 km na następnym skrzyżowaniu w prawo (26,12 km). Dojeżdżając do drugiego skrzyżowania, widzimy na wprost, charakterystyczny wąski i ciemny leśny dukt w postaci tunelu zakończonego światłem, w miejscu gdzie droga dociera do polany. Ok. 400 m dalej skręcamy w lewo, po prawie 1,7 km wyjeżdżamy  z lasu „Kozi Bór” (28,51 km).

 

Kozi Bór to leśnictwo i obszar chronionego krajobrazu, utworzone w 1989 roku. Na terenie Koziego Boru, stanowiącego własność Skarbu Państwa, przeważa krajobraz równinny. Duża część powierzchni to bory mieszane i świeże bory z dębem bezszypułkowym, bory bagienne, świetliste dąbrowy, zbiorowiska gradowe, olsy i łęgi. Obok kompleksów leśnych i zarostowych występują duże powierzchnie łąk oraz niewiele torfowisk. W Kozim Borze występuje także kilka rzadkich gatunków nietoperzy.

Skręcamy (po 650 m od lasu) w lewo i wjeżdżamy do Woli Osińskiej. W tej miejscowości funkcjonuje ciekawy mini skansen.

 

Mini skansen w Woli Osińskiej powstał w 2000 r. z inicjatywy i pasji pani Marii Rodak, mieszkanki tej miejscowości. Twórczyni nazywa go Izbą Tradycji Pokoleń, w której oddaje autentyczny obraz wiejskiej chałupy ze swojego dzieciństwa.  Izba składa się z sieni z posadzką z gliny, kuchni i pokoju gdzie znajduje się zbiór przedmiotów codziennego użytku mieszkańców wsi z XX w. Zobaczyć można także tradycyjny warsztat tkacki jako symbol bogatych tradycji tkackich tych okolic. Izba Tradycji Pokoleń jest przygotowana do organizacji biesiad i spotkań okazjonalnych z muzyką ludową.

Po wjeździe do miejscowości po prawej mijamy zaniedbaną mini kaplicę (29,16 km), po  800 m remizę OSP w Woli Osińskiej (29,94 km). W Woli Osińskiej wart zwrócić uwagę na stosunkowo dużą liczbę, utrzymanych w dobrym stanie starych, przedwojennych chat. Przy małej,  błękitno-białej kapliczce z drewnianym płotem, skręcamy z asfaltu w prawo (30,21 km) w drogę szutrową. Przy polnej drodze rosną dzikie jabłuszka, a wkrótce, po lewej mijamy, widoczną w oddali,  chłodnię owoców i warzyw  w Woli Osińskiej (31,05 km). Przejeżdżamy obok metalowego, pomalowanego na złoty kolor krzyża, stojącego pod samotną olchą (31,32 km). Znaki umieszczone na drzewie utwierdzają, nas, że nadal mamy jechać prosto. Jesteśmy dość blisko ruchliwej drogi nr 17, którą po lewej możemy zobaczyć, jeszcze dalej, widać kominy zakładów azotowych „Puławy”. Patrząc na wprost, widzimy lasy i w ich stronę zmierzamy. Wjeżdżamy do lasu (31,6 km), jedziemy główną drogą, tak jak pokazuje drogowskaz. Leśna droga skręca najpierw  w prawo i później za brzózkami w lewo (31,74 km). Jedziemy krawędzią lasu bardzo piaszczystą drogą. Na rozwidleniu, skręcamy  w lewo (31,88 km), jedziemy niecały kilometr prosto, przejeżdżamy obok szpaleru akacji (32,4 km) i na szutrowej drodze, która się właśnie rozpoczęła skręcamy  w lewo (32,78 km), w ul. Plebańską. Droga skręca w przy srebrnym krzyżu stojącym pod dwoma akacjami w prawo doprowadza nas w bezpośrednie sąsiedztwo charakterystycznego kościoła parafialnego w Żyrzynie (33,2 km).

 

Kościół parafialny pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Żyrzynie to piękny klasycystyczny kościół w kształcie rotundy zaprojektowany przez Christiana Piotra Aignera – nadwornego budowniczego rodu Czartoryskich. Ciekawa jest historia budowy  zapoczątkowanej w roku 1803. Otóż w ciągu roku budowniczym udało się oprócz fundamentów wznieść ściany świątyni wznieść na wysokość ok. 5 metrów. Realizacja efektownego zamysłu architektonicznego Aignera została jednak przerwana z powodu braku funduszy i to aż na okres 35 lat. Wśród mieszkańców gminy przetrwała opowieść o tym, że niezabezpieczone mury po dziesięcioleciach w końcu porosły brzozami, które mieszkańcy wykorzystywali do robienia hołobli, czyli dyszli do jednokonnych zaprzęgów używanych dawniej na wsi. Dopiero w latach 1839-1848 nowy właściciel majątku Żyrzyn Adam Wessel dokończył budowę kościoła przy udziale architekta Karola Kremera, który wprowadził niewielkie zmiany do pierwotnego projektu. Kościół był przez kolejne dziesięciolecia wykańczany, remontowany, tynkowany i malowany. Nad nawą rozpięty jest dach i kopuła, na szczycie której znajduje się wieżyczka zakończona krzyżem. Fronton kościoła zdobią 4 kolumny. Wnętrze świątyni zdobi piękna polichromia. Efektownym elementem wystroju są również umieszczone w dużych oknach 3 witraże, ufundowane przez Stanisława i Zofię Wesslów w 1912 r.. Po lewej stronie św. Stanisław, a po stronie prawej św. Zofia z córkami na tle Bazyliki św. Piotra w Rzymie oraz mniejszy, w głównym ołtarzu u góry przedstawiający św. Józefa. W kościele znajdują się także marmurowe epitafia i tablice poświęcone pamięci kolatorów z ich portretami.

W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła, obok bramy, znajduje się wbudowana w parkan, murowana dzwonnica z 1869 r. Warto zwrócić także uwagę na pochodzący z 1850 r. parkan okalający plac kościelny, z czterema wkomponowanymi w niego kapliczkami. W pobliżu kościoła warto obejrzeć neogotycką kaplicę grobową rodziny Wesslów z 1853 r., w której podziemiach pochowani zostali przedstawiciele tego rodu

Ul. Plebańską dojechaliśmy do drogi asfaltowej i skręcamy w lewo w ul. Tysiąclecia (33,3 km). Jedziemy nią aż do końca (ok. 1,5 km), mijamy po drodze remizę OSP w Żyrzynie (34,29 km), oraz miejsce wypoczynku, zlokalizowane po lewej, nad stawem( 34,7 km). Na skrzyżowaniu skręcamy  w lewo, w ul. Powstania Styczniowego (34,84 km). Ulica nie bez powodu ma taką nazwę, gdyż niedaleko stąd doszło do najsłynniejszej bitwy Powstania Styczniowego, o której było głośno w całej Europie.

 

Dokładnie dn. 8 VIII 1863r. oddział powstańczy pod dow. Michała Heydenreicha-Kruka stoczył zwycięską bitwę z wojskami carskimi. W drodze, pod Żyrzynem zastawiono pułapkę na konwój poczty przewożącej dużą ilość pieniędzy. Po trzygodzinnej walce w ręce Polaków dostało się 140 tys. rubli, 400 karabinów i dwa niestety zagwożdżone działa. Powstańcy stracili 10 zabitych i 50 rannych, straty po stronie rosyjskiej były znacznie większe –  84 zabitych, 140 rannych i 108 wziętych do niewoli. Dowodzący Rosjanami por. Laudański wydostał się z zasadzki z ok. 90 żołnierzami. Powstańcy zdobyli broń i pieniądze niezbędne do dalszej walki. Porażka pod Żyrzynem spowodowała odwołanie z Warszawy Wielkiego Księcia Konstantego, jego miejsce zajął feldmarszałek hr. Fiodor Berg. Sukces powstańców odbił się echem na zachodzie Europy i przyczynił się do wzmożenia pomocy dla powstania. Zaczęto o nim coraz głośniej mówić. W wielu krajach odbyły się manifestacje poparcia, rządy europejskie były naciskane przez swych obywateli w sprawie wsparcia walki Polaków.

Ciekawostką jest fakt, ze Rosjanie przewozili przynajmniej 200 tys. rubli w złocie, ok. 60 tys. rubli mieli zagarnąć dwaj powstańcy i ukryć gdzieś w okolicy. Być może to właśnie Ty Odkrywco, wędrując którymś ze szlaków, nie tylko poznasz zabytki, ciekawe miejsca, poznasz piękno przyrody ale i odnajdziesz powstańczy skarb.

Wędrując dalej, kierujemy się w stronę Żerdzi, do której mamy nieco ponad 2 km. Wjeżdżamy do Żerdzi (36,96 km) i na skrzyżowaniu skręcamy w lewo (37,1 km).

 

Żerdź słynie z tradycji tkackich. Znajduje się tu Tkacka Izba Regionalna, a Stowarzyszenia ”Nasza Wieś” z Żerdzi kultywuje lokalne tradycje kulturalne, rękodzielnicze i kulinarne.

W tym miejscu zielony szlak spotyka się z czarnym szlakiem prowadzącym: w prawo do żółtego szlaku gm. Baranów (ok. 3,5 km) i jadąc dalej przez Czołna, Baranów, przez dzikie łąki nad zakolami Wieprza aż do młyna ze wsi Zagóźdź (17,3 km); w lewo przez Jaworów, Borysów, Bałtów, rezerwat Piskory, do Kośmina(22,7 km).

Na skrzyżowaniu stoi okazała kapliczka, a tuz za skrzyżowaniem budynek OSP w żerdzi. Mijamy po prawej gniazdo bocianie (37,34 km), następnie po lewej bardzo stary dom z okiennicami, zbudowany z bali (37,53 km) i skręcamy w prawo (37,98 km). Mijamy po lewej budynek szkoły  w Żerdzi (38,13 km) i dojeżdżamy do skrzyżowania na którym szlak czarny odłącza się od zielonego skręcając w lewo (do puławskiego niebieskiego szlaku mamy stąd 8,6 km, do rezerwatu Piskory mamy stąd jedynie 11,6 km). My jedziemy prosto  do Strzyżowic (8km)  najkrótszą drogą do Wieprza. Wjeżdżamy na szutrową drogę i po 540 m dojeżdżamy do lasu i wjeżdżamy do niego na wprost (nie skręcamy w lewo tak jak główna droga). Przy wjeździe do lasu stoi pod lipą drewniany krzyż (38,7 km). Jadąc leśnym duktem mijamy kolejno niewielkie cztery ambony pierwszą po lewej (38,89 km), następne trzy po prawej stronie (39,14; 39,29; 39,46 km). Wyjeżdżamy z lasu i skręcamy  w lewo (39,56 km). Początkowo jedziemy skrajem lasu, później las się kończy i po przejechaniu po bardzo piaszczystej drodze (ciężko po niej jechać rowerem) około 560 m, skręcamy w lewo (40,12 km). Po  kolejnych 630 m skręcamy w prawo (40,75 km). Jadąc dalej już mniej piaszczystą drogą, po lewej mamy sosnowy las, a po prawej piękną, dziką łąkę, na której dość często można spotkać ucztujące bociany. Przejeżdżamy przez las (40,9 km), po 300 m z niego wyjeżdżamy na lepszą, szutrową drogę. Po przejechaniu ok. 1 km dojeżdżamy do asfaltu (41,94 km) i skręcamy w lewo do Strzyżowic. Do końca szlaku mamy jeszcze 4,84 km. Jesteśmy w Wilczance, gdybyśmy teraz skręcili w prawo, to liczącym 3,53 km łącznikiem (Wilczanka-Pogonów-Motoga) dojedziemy do wsi Motoga leżącej na żółtym szlaku gminy Baranów. My jedziemy w lewo, mijamy kolejno dwa bocianie gniazda (42,06 i 42,52 km), następnie przejeżdżamy obok smukłej kapliczki z 1936 r. ufundowanej przez mieszkańców wsi Wilczanka(42,68 km) i po kilkuset metrach opuszczamy wieś Wilczanka (42,92 km). Wjeżdżamy do Skrudek (43 km), p0 200 m przejeżdżamy przez mostek (43,23 km) i mijamy po prawej siedzibę OSP w Skrudkach (43,43 km). oraz kapliczkę z 1937 r. ufundowaną przez mieszkańców. Warto zwrócić na kilka dość dobrze zachowanych chat zbudowanych z bali. Skręcamy w prawo (43,71 km) i później za trzecią wierzbą w lewo (44,11 km). Trzymamy się kierunku, który wyznacza asfaltowa droga, która przechodzi  po kilkuset metrach w nawierzchnię szutrową (44,83 km). Na rozwidleniu dróg skręcamy  w prawo (44,35 km) i po 250 m skręcamy  w lewo – wjeżdżamy na wał przeciwpowodziowy, po prawej mijając czerwoną tablicę ostrzegawczą (45,6 km). To znak, że Wieprz jest już naprawdę blisko. Po prawie kilometrze podróży wałem zobaczymy po prawej w odległości ok. 100 m murowaną kapliczkę zwieńczoną białym krzyżem. Po dalszych 100 m zjeżdżamy  z wału przeciwpowodziowego i dojeżdżamy do miejsca, gdzie kończy się zielony szlak (46,78 km). Jesteśmy w Strzyżowicach. Po prawej płynie Wieprz, jedno z zakoli rzeki wije się pod naszymi stopami. Na wprost widzimy przeciwległy brzeg, który jest swoistym „półwyspem” utworzonym przez meandrującą rzekę.

 

Dolina dolnego Wieprza jako jedna z niewielu na Lubelszczyźnie zachowała jeszcze swe naturalne walory przyrodnicze i krajobrazowe. Rozległy obszar starorzecza Wieprza w znacznej części porośnięty jest łanem manny mielec, czermieni błotnej i osoki aloesowej. Tylko miejscami odsłania się lustro wody. W starorzeczu występują zimorodki i łabędzie nieme, to także rejon żerowania bociana czarnego i czapli.

Pod kilkoma dużymi, wiekowymi wierzbami znajduje się tablica z mapką. Udało się nam „wspólnie” przejechać cały zielony szlak, zaczęliśmy w Klementowicach, kończymy nad malowniczym zakolem jednej z ostatnich dzikich rzek Europy.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.